niedziela, 30 grudnia 2018

"Żerca" Katarzyna Berenika Miszczuk

Tytuł: Żerca
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Kwiat paproci
Gatunek: Fantasy
Ilość stron: 496

(Recenzje pozostałych części:
"Szeprucha" TUTAJ
"Noc Kupały" TUTAJ )


Bogowie, którzy nie pozwalają zapomnieć Gosi o ich obecności. Nowe intrygi, zabójstwa i podejrzenia, które padają na niewłaściwą osobę.

Trzecia część serii zaskakuje czytelników, chociaż z żalem muszę przyznać, że dopiero od drugiej połowy. Czytając pierwszą nie potrafiłam porwać się fabule. Myślę, że to przez to, że początkowo akcja jest bardzo powolna i spokojna. Poprzednie części przyzwyczaiły nas do czegoś całkowicie innego.

W Bielinach pojawia się nowy żerca - Witek. Przystojny, przyjazny, młody chłopak szybko zaprzyjaźnia się z uczennicą szeptuchy. Jednak ja nauczona doświadczeniem poprzednich części, nie potrafiłam się do niego przekonać i myśleć, że nie jest w nic zamieszany. Nawet sam tytuł sugeruje nam, że jest ważną postacią.

Oczywiście w tej części częściej pojawia się Swarożyc. Niezwykle fascynuje mnie jego postać. Jestem ciekawa co jego obecność przyniesie w kolejnej części. Jestem pewna, że skomplikuje życie Gosi. Z jednej strony jest tajemniczy, pełny magii, a z drugiej strony bardzo łatwo jest przejrzeć jego plany lub on sam o nich opowiada. Niemniej jednak, według mnie, jest bardzo dobrze wykreowaną postacią.

Gosława, pomimo że nadal pakuje się w kłopoty, nie denerwowała mnie tym już tak bardzo jak w poprzednich częściach. Przyzwyczaiłam się czy może jednak ona się zmieniła? Myślę, że prawda leży po środku. W końcu zaczęła bardziej przejmować się swoją praktyką u szeptuchy i robi to z własnej woli i chęci dowiedzenia się czegoś więcej. Przecież już tyle istot na nią polowało!

Jednak największym minusem tej części jest motyw zabijania demonów i boginek. Moje wyobrażenie tego co mogę przeczytać na kartach powieści całkowicie odbiega od tego co przeczytałam. Jedyne co zgadzało się z moimi przypuszczeniami to morderca, chociaż poczułam lekkie zaskoczenie kiedy przeczytałam kto to, ponieważ uznałam to za niemożliwe. Uważam, że pomysł ten miał wielki potencjał, który niestety został zmarnowany.

Uważam, że "Żerca" jest dobrą książką, ale to wszystko. Poprzednie części podobały mi się o wiele bardziej. Czytało mi się ją szybko, ale brakowało mi wczucia się w akcję, przeżywania emocji wraz z bohaterami. Dopiero ostatnie 100 stron mi na to pozwoliło.
Mam nadzieję, że kolejny tom będzie lepszy i już nie umiem się doczekać, żeby po niego sięgnąć.


"Miłość jest i miłość przechodzi. - Wzruszyła ramionami. - Czasami gdzieś trochę jest, mimo że myślało się, że jej nie ma... Żadne czary w tym nie pomogą."

niedziela, 9 grudnia 2018

"Dni naszego życia Część 1" Małgorzata Mikos

Tytuł: Dni naszego życia Część 1
Autor: Małgorzata Mikos
Wydawnictwo: Novae Res
Gatunek: Literatura obyczajowa
Liczba stron: 356


Niezwykłe wspomnienia, które pozwalają przeżyć podróż do przeszłości. Łzy wzruszenia i uśmiechy radości. Sentencje starszego człowieka, które uczą jak powinniśmy patrzeć na otaczający nas świat, jak żyć chwilą obecną.

Książka opowiada o historii Pana Piotra, którą poznaje pewna kobieta. Nie poznajemy jej imienia ani żadnej dokładnej nazwy miejsca, o którym czytamy. Jednak to absolutnie nie przeszkadza, ponieważ to nie są najważniejsze informacje tej opowieści. Tutaj liczą się niezwykłe wspomnienia o miłości, przyjaźni, stratach. Czytaniu towarzyszy ogrom emocji, przez które oderwanie się od książki staje się niemożliwe.

Opowieści Pana P. niosą ze sobą wiele mądrych lekcji, które powinniśmy zapamiętać i wprowadzać do swojego życia. Możemy zastanawiać się jak człowiek, który tyle przeżył, starając się być dobrym człowiekiem, teraz ma tylko swoją sąsiadkę. Kobieta niezwykle ciekawa historii mężczyzny, zgadza się go wysłuchać i spisać jego słowa. Ma okazję słyszeć o niezwykłej przyjaźni i wiecznej miłości, która lat nie osłabła pomimo upływu.

Już dawno nie trafiłam na książkę, która wywoływałaby u mnie śmiech, wzruszenie i kazała zacząć zastanawiać się, czy nie popełniam niektórych błędów opisanych na kartach powieści. Zaznaczyłam mnóstwo cytatów, do których z pewnością będę często powracać. Również utarte, powtarzane przez nas rady, po przeczytaniu książki pokazują, że nie zawsze mają tyle racji ile byśmy chcieli.
Myślę, że wielkim plusem tej historii jest to, że poznajemy imiona osób tylko związanych z Panem Piotrem, pozwoliło to pokazać, co tak naprawdę w tej książce jest najważniejsze. Chociaż na początku brakowało mi większej ilości informacji o bohaterce, szybko przestałam się skupiać na tym fakcie.
Bardzo podobał mi się pomysł wprowadzenia listów. Przez to historia oraz relacje między postaciami stały się jeszcze bardziej realne.

Jedyne co zmieniłabym w książce to bardzo długie rozdziały, które mimo wszystko czytało się przyjemnie. Jednak kiedy nagle trzeba było przerwać czytanie, ciężko było znaleźć odpowiedni moment, kiedy do końca rozdziału nadal pozostawało 30 stron. Wiem, że większy podział byłby trudny ze względu na treści, ponieważ wtedy wspomnienia mężczyzny musiałyby być krótsze, co zdecydowanie odbiłoby się na ocenie całej książki.

Jestem zachwycona stworzonym przez autorkę światem i postaciami. Czytałam historię z zapartym tchem, nie mogąc się doczekać kolejnych informacji. Mam nadzieję, że kolejne części będą równie emocjonujące i lekkie w czytaniu jak ta. Historia, która rozgrzewa chłodne jesienne, zimowe wieczory. Zachęcam do sięgnięcia po tę książkę, która będzie również wspaniałym prezentem na zbliżające się święta, nie zawiedziecie się!

"Najważniejsze, abyś dostrzegał takie szczegóły, nawet najmniejsze i żebyś je doceniał. Dookoła ciebie znajduje się wiele wspaniałych rzeczy, wystarczy tylko się rozejrzeć. Pamiętaj, żeby doceniać i zauważać to, co znajduje się wokół."

***
Za egzemplarz dziękuję autorce Pani Małgorzacie Mikos i Wydawnictwu Novae Res

niedziela, 25 listopada 2018

"Judasz" Tosca Lee

Tytuł: Judasz
Autor: Tosca Lee
Wydawnictwo: Święty Wojciech
Seria: Na osi czasu
Gatunek: Literatura religijna, współczesna
Liczba stron: 350


Słysząc "Judasz", myślimy "zdrajca". Czy aby na pewno? Czy człowiek, którego Jezus nazywa przyjacielem, może go zdradzić? Może miał inny cel, a historia nałożyła na niego taką łatkę?

Narratorem tej historii jest sam Judasz. Pozwala to spojrzeć z jego perspektywy na czyny Jezusa. Poznajemy lepiej tytułowego bohatera, jego przeszłość, myśli, motywy, którymi się kierował. Zdecydowanie trudy dzieciństwa, okresu dorastania oraz dorosłości pozostawiły nieodwracalne zmiany w jego charakterze, przez które postanawia dołączyć do uczniów Jezusa i nazywać Go swoim nauczycielem i mistrzem. Ten spokój, który ogarnął go po tylu latach, nadzieja na lepsze jutro. Judasz zdecydowanie jest postacią, która cierpi i znajduje pocieszenie. Wytchnienie w Tym, którego jedni nazywają mesjaszem, a drudzy kusicielem i kłamcą. Musi zdecydować czy ważniejsze dla niego jest prawo i rodzina czy człowiek, uważający się za Syna Bożego.

"Judasz" jest książką, która zachęca do przemyśleń. Czy jeśli żyłabym w czasach Jezusa zostawiłabym wszystko i poszła za nim? Czy wyznałabym mu wszystkie swoje winy i podzieliła się z nim swoimi problemami? Jak zareagowałabym na słowa "Czekałem tu na ciebie"? Oraz ostatecznie: Czy zrobiłabym to samo co Judasz?
Wszystkie te pytania towarzyszyły mi podczas lektury i z pewnością będą jeszcze długo po. To powoduje, że książka nabiera piękna. Kiedy czytając zaczynamy rozmyślać co by było gdyby...

W połowie książki akcja zwalnia, przez co zaczęło mi się ją źle czytać. Początek i koniec mają mnóstwo emocji, a w środku trochę ich brakuje. Nie mogę powiedzieć, że nie ma ich całkowicie, ale myślę, że ten spokojny czas można było napisać w nieco ciekawszy sposób. Mimo to, cieszę się, że wytrwałam i przeczytałam całą książkę, ponieważ naprawdę warto!
Wszystkie cuda, które znamy z Ewangelii opisane oczami narratora, którego opisy powodują, że czujemy się jakbyśmy sami byli świadkami tych wydarzeń.

Przyznaję, że nigdy nie spojrzałam na jego historię w ten sposób. Narracja Judasza nie pokazuje tylko tych szczęśliwych chwil u boku Jezusa, ukazane są jego wątpliwości, strach, miłość. Przeżywa przemianę, którą czytelnik może zauważyć w całej książce, co niezwykle mi się podoba. Nie jest to moment, jak pstryknięcie palcem i Judasz jest już innym człowiekiem. Wszystko dzieje się powoli i stopniowo. Zakończenie jest szokujące, szczególnie kiedy cały czas z tyłu głowy mamy to, że przecież Judasz jest zdrajcą, który wydał Jezusa na śmierć.

Polecam książkę, która idealnie sprawdzi się podczas długich jesiennych wieczorów. Myślę, że poznanie tej historii z innej perspektywy jest wspaniałym doświadczeniem. Teraz słysząc jego imię nie pomyślę o nim jako o zdrajcy, a jako o przyjacielu Jezusa, jednym z Jego umiłowanych uczniów, który wiele poświęcił, aby wyruszyć za Nim.

"Zacząłem się zastanawiać, czy nie tak musi być, że trzeba najpierw się ubrudzić, by dostąpić uzdrowienia."

niedziela, 11 listopada 2018

"Przesłuchanie" Ryszard Bugajski

Tytuł: Przesłuchanie
Autor: Ryszard Bugajski
Wydawnictwo: Replika
Gatunek: Literatura współczesna
Liczba stron: 192


Niewinna? Winna? To dla nich bez znaczenia, zawsze znajdą coś, przez co mogą cię aresztować. Szara więzienna rzeczywistość, która nie powinna mieć miejsca, ale... może jednak powinna?

Życie Toni zmienia się diametralnie kiedy trafia do więzienia. Młoda, naiwna i pyskata dziewczyna rozpoczyna walkę o życie i ocalenie wartości, w które wierzy. Początkowo, nieświadoma tego, co się dzieje, z każdym dniem coraz boleśniej to sobie uświadamia. W trakcie pobytu w więzieniu nie traci swojej osobowości.

Książkę rozpoczyna wstęp Ryszarda Bugajskiego opisujący w jakich warunkach powstawała powieść i scenariusz filmu. Z kim musiał przeprowadzać rozmowy aby doszło do jego zatwierdzenia. Według mnie był dobrym wprowadzeniem do książki. Mogliśmy lepiej poznać autora, proces powstawania książki. Zdecydowanie jeden z nielicznych wstępów, ściśle informujących o historii i dziele, który mnie interesował.

Tonia jest niezwykle wyrazistą postacią, która nie traci swojego "Ja", niezależnie od tego co się dzieje. Jej upór często wpędzał ją w kłopoty, jednak nigdy nie pomyślałam: " Ha i co? Warto było? Powinnaś najpierw myśleć, potem mówić." Wręcz przeciwnie, współczułam jej, ponieważ wiedziałam, że to wszystko nie powinno mieć miejsca. Pomimo całego zła, ona nie traci głowy, jest wierna swoim ideałom.

Mniej więcej w połowie książki pomyślałam, że spodziewałam się czegoś innego, że nie zachwyciła mnie ta książka. Jednak wtedy nie wiedziałam jeszcze co czeka mnie dalej. Zakończenia całkowicie się nie spodziewałam! Mogłabym powiedzieć, że wcześniej dostaliśmy pewne znaki, ale mimo wszystko było to dla mnie zaskoczeniem. Warto było wytrwać w czytaniu, pomimo moich pewnych wątpliwości. Czytałam koniec tej historii z zapartym tchem, dziwiąc się temu nagłemu zwrotowi akcji.
Fakt, była to brutalna opowieść więźniarki, podczas której zastanawiałam się jak to jest możliwe, że tak się działo. Nachodziły myśli, że to fikcja literacka, a wtedy przypominałam sobie informacje z wstępu, mówiące o tym, że autor pisząc swoją pracę, rozmawiał z byłymi więźniarkami. Jednak mimo wszystko po przeczytaniu opisu miałam inne wyobrażenie książki. Myślałam, że opisy będą brutalniejsze, całość będzie nią tak przepełniona, że aż stanie się wadą, a tak się nie stało. Wszystkie emocje były wyważone, autor posługuje się niezwykle lekkim piórem, przez co "Przesłuchanie" bardzo szybko się czyta. Długość również jest idealna, myślę, że jakby była krótsza czułabym niedosyt, a przy dłuższej mogłabym czuć się zmęczona tematem.

Polecam książkę wszystkim. Myślę, że zarówno młodzież, jak i dorośli znajdą w niej coś dla siebie. Niezwykle prawdziwa historia, przez którą zaczyna się dziękować, że czasy stalinizmu minęły. Czytanie "Przesłuchania" łączy się z rozmyślaniem na temat wolności, odwagi i ojczyzny.


"Ale im mniej ktoś zdaje sobie sprawę z tego, co się naokoło dzieje, tym boleśniejsze przeżywa rozczarowania, tym okrutniej rzeczywistość wkracza w jego nierealny świat."

***
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Replika

sobota, 3 listopada 2018

"Zaprzyjaźnij się ze swoją skórą" Pucci Romano

Tytuł: Zaprzyjaźnij się ze swoją skórą
Autor: Pucci Romano
Wydawnictwo: Bukowy Las
Gatunek: Poradnik
Liczba stron: 280


Zastanawiasz się co zrobić, aby twoja skóra wyglądała piękniej, młodziej? Tysiące produktów i nadal nic nie pomaga? Ta książka odpowie na twoje pytania!

Zwykle nie sięgam po poradniki, jednak ten znalazł się na mojej liście książek do przeczytania. Są rozdziały, w których znajdziemy nagromadzenie profesjonalnego nazewnictwa, ale tego nie jesteśmy w stanie ominąć. Autorka stara się wszystko jak najlepiej wytłumaczyć i bardzo dobrze jej to wychodzi. Czytając, nie mamy poczucia, że nie wiemy o co chodzi.

Autorka podzieliła książkę na trzy części.
W pierwszej z nich opisuje skórę na różnych etapach naszego życia. Od narodzin, aż po śmierć. Już tutaj autorka obala mity, tłumaczy jak powinno postępować się ze skórą. Podkreśla jak istotny jest to organ naszego ciała.
W kolejnej opisuje jak skóra jest zbudowana. Tutaj oprócz skóry opisuje również paznokcie oraz włosy. Wszystko to jest ze sobą ściśle związane, stan jednego wpływa na stan drugiego. Musimy odpowiednio dbać o całe nasze ciało.
Ostatnia część pozwala nam określić nasz typ skóry, skupia się na diecie, kosmetykach, depilacji i opalaniu. Jest to najobszerniejsza część, ale wydaje mi się, że również ta najprzyjemniejsza. Mimo że to właśnie tutaj roi się od łacińskich i chemicznych nazw, możemy stąd najwięcej wyciągnąć.

Autorka często przywołuje swoich pacjentów, co zwiększa wiarygodność opisywanych przez nią przypadków, problemów i ich rozwiązań. Możemy w nich znaleźć także swoje problemy i odnaleźć odpowiedź na męczące nas pytania. Jednak Pucci Romano przypomina, że jeśli zobaczymy jakieś zmiany naszej skóry powinniśmy udać się do dermatologa, ponieważ nie z wszystkim jesteśmy w stanie sobie sami poradzić i lepiej poznać opinię specjalisty. Wszystko to dla naszego dobra!

Bardzo podoba mi się sposób wyróżnienia ważnych treści, przez to książka staje się bardziej czytelna. Ogromnym plusem jest to, że autorka nie skupiła się na samej skórze, ale poświęciła rozdział także innym zagadnieniom. Dobór odpowiednich kosmetyków już nigdy nie będzie dla nas problemem, ich skład też już niczym nie będzie mógł nas zaskoczyć. Lekkość pióra sprawia, że pochłaniamy książkę w kilka chwil i nie jesteśmy świadomi upływającego czasu.

"Zaprzyjaźnij się ze swoją skórą" jest zdecydowanie dla czytelników w każdym wieku. Mimo, że książka wydaje się być przeznaczona dla kobiet, mężczyźni też znajdą w niej coś dla siebie.


"...skóra jest częścią nas, którą inni widzą, jest naszym Ja."

***
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Bukowy Las

niedziela, 21 października 2018

"Kiedy pozostaje żal" Lisa De Jong

Tytuł: Kiedy pozostaje żal
Autor: Lisa De Jong
Wydawnictwo: Filia
Seria: Rain
Gatunek: Romans
Liczba stron: 384



Wypadek, który skreśla wszystkie plany. Stara przyjaźń, która pomaga ponownie wrócić do życia. Powroty wspomnień, które powoli pozwalają ułożyć całą historię.

Rachel przeżyła wypadek samochodowy, jej chłopak nie miał niestety tyle szczęścia co ona. Dziewczyna nie może sobie tego wybaczyć, marzy teraz jedynie o dwóch rzeczach - przypomnieć sobie co się stało i żeby Cory żył. Do jej życia powraca jej dawny przyjaciel, który jest jej jedynym oparciem, kiedy wszyscy inni się od niej odwrócili.

"Kiedy pozostaje żal" jest przyjemną książką, którą idealnie czyta się podczas chłodnych, jesiennych wieczorów, siedząc zawiniętym w ciepły kocyk ze szklanką herbaty w ręce. Pomimo wielkiej straty głównej bohaterki, nie nazwałabym tej książki smutną. Było wiele momentów podczas których można się uśmiechnąć. Wyjątkowa relacja, która łączy Rachel i Sama powoduje, że na chwilę możemy zapomnieć o wypadku.

Rachel jest sympatyczna i pomimo smutku jaki jej towarzyszy, stara się ułożyć swoje życie. Zazwyczaj spotykałam się z bohaterkami, które histeryzowały, mówiąc sobie, że nie są w stanie żyć normalnie, przez co bardzo mnie irytowały. Tutaj jednak wszystkie emocje są wyważone, przez co możemy silniej odczuć uczucia dziewczyny. Pragniemy, aby walczyła dalej o ułożenie swojego życia. Kiedy decyduje się na przerwę w studiowaniu, zaczyna pracę w kwiaciarni, która powoli tworzy początek jej nowej historii.
Sam dzielnie czekał na powrót swojej przyjaciółki. Przez cały ten czas, kiedy ona się od niego odsunęła, on o niej nie zapomniał. Pomagał Rachel wrócić do życia, tłumacząc, że przeżyła wypadek nieprzypadkowo. Był dla niej prawdziwym oparciem, którego tak niezwykle wtedy potrzebowała. Sam wiedział jak to jest stracić bliską osobę, wtedy pomogła mu Rachel, teraz przyszedł czas kiedy może się zrewanżować. Chce, aby Rachel próbowała nowych rzeczy, aby na jej twarzy znowu gościł uśmiech.

Jestem rozczarowana zabiegiem powrotu wspomnień. Kiedy przeczytałam opis książki, wyobrażałam je sobie całkowicie inaczej. Myślałam, że powrót wspomnień i próba ich zrozumienia i poskładania w całość, będzie głównym motywem książki, a one pojawiają się dopiero w połowie lektury. Uważam, że fragmenty powinny być krótsze, przez co pojawiałyby się częściej i w mniej oczywistych momentach.

Bohaterowie są niezwykle prawdziwi. Akcja lekka, przez co książkę czyta się bardzo szybko i nie zauważa się mijającego czasu. Bardzo podobało mi się, że w pewnym momencie pojawiają się bohaterowie z innej książki autorstwa Lisy De Jong - "Kiedy pada deszcz". Czytałam tę książkę i kiedy zorientowałam się, że to te same postacie bardzo się ucieszyłam, ponieważ, tak jak Rachel i Sama, bardzo ich polubiłam.

Zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję. Książka powinna spodobać się nastolatkom, ale dorośli też odnajdą w niej coś dla siebie. Jest to jedna z tych książek, do których wraca się z przyjemnością, ponieważ poznanie zakończenia nie powoduje, że nie jesteśmy w stanie przeczytać jej jeszcze raz i ponownie przeżywać emocji bohaterów.

"Ludzie nie muszą robić wielu rzeczy, ale ci, którzy robią to mimo wszystko, są coś warci. Pamiętaj o tym."

niedziela, 26 sierpnia 2018

"Bractwo Camelotu" Sam Christer

Tytuł: Bractwo Camelotu
Autor: Sam Christer
Wydawnictwo: Sonia Draga
Gatunek: Kryminał
Liczba stron: 416




Skradziony krzyż, od którego rozpoczęła się seria wypadków. Legenda o królu Arturze wraca w naszych czasach, a może tak naprawdę nigdy nie zniknęła?


Morderstwo antykwariusza i skradziony krzyż, to nowa sprawa dla Mitzi Fallon. Mogłoby się wydawać, że będzie to proste śledztwo. Jednak im więcej znajduje informacji, tym bardziej wszystko się komplikuje. Jakby tego było mało, w jej życiu prywatnym także pojawiają się problemy.

Było to moje drugie podejście do tej książki i tym urazem udało mi się dotrwać do końca. Jednak miałam chwile zwątpienia. Nie chodzi o samą fabułę, tylko o główną bohaterkę...
Mitzi Fallon jest agentą FBI w Wydziale Przestępstw na tle Historycznym, Religijnym i Spraw Niewyjaśnionych. Kiedy przeczytałam nazwę jej wydziału byłam po wrażeniem i pomyślałam, że musi być świetną policjantką i jednocześnie bohaterem. Niestety po przeczytaniu książki uważam, że jest tylko dobrą policjantką. Wybuchy agresji, wiecznie pretensjonalny ton, wysokie mniemanie o sobie to cechy, które denerwowały mnie w niej najbardziej. Mogę policzyć na palcach jednej ręki ile razy zaśmiałam się z jej tekstów lub z czymś się z nią zgodziłam.
Kolejną denerwującą mnie bohaterką, była jedna z jej córek. Była młodszą kopią Mitzi, więc denerwowały mnie dokładnie te same cechy.
Kilka postaci polubiłam. Był to Sir Owain i jego najbliżsi towarzysze. Mieli swoje tajemnice, co przyciągało mnie do nich, chciałam dowiedzieć się czegoś więcej. Dzięki temu, że w książce zmieniała się perspektywa miałam taką możliwość. Dodawali książce dynamizmu, ponieważ ich działania zawsze były szybkie, ale nigdy nie nieprzemyślane. Mieli plan na wszystko.

Fabuła jest ciekawa i ma duży potencjał. Śledztwo było emocjonujące, ponieważ w pewnym momencie sprawa kradzieży i morderstwa łączy się z o wiele poważniejszym problemem i starymi wrogami. Autor nie skupił się tylko na dochodzeniu, ale również na relacjach między bohaterami, ich uczuciami, legendzie o królu Arturze, a nawet terroryzmie.

Ogólnie "Bractwo Camelotu" nie jest złą książką, ale myślę, że nie zostanie na długo w mojej pamięci. To co najbardziej zaciekawiło mnie w opisie, czyli wzmianka o królu Arturze, nie zawiodło mnie podczas czytania. Jednak kreacja głównej bohaterki obniża moją ocenę. Jednak jeśli komuś nie przeszkadza taki typ postaci, to zdecydowanie będzie lepiej bawić się przy tej książce.

"Co dla jednych jest bujdą, dla innych może być religią. A obydwaj doskonale wiemy, że wiara przenosi góry."

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

"Dzieci sekty" Mariette Lindstein [PRZEDPREMIEROWO]

Tytuł: Dzieci sekty
Autor: Mariette Lindstein
Wydawnictwo: Bukowy las
Seria: Sekta ViaTerra
Gatunek: Thriller
Liczba stron: 528


(Recenzje poprzednich części:
"Sekta z Wyspy Mgieł" TUTAJ
"Sekta powraca" TUTAJ)


Czy Franz Oswald zapadł się pod ziemię już na zawsze? Czy rodzina Sofii Bauman może nareszcie odetchnąć? Jak zostaną wychowani synowie Franza?

Trzecia i ostatnia część historii o sekcie ViaTerra, od której nie można się oderwać, czytałam rozdział za rozdziałem i nie zauważyłam, kiedy przeczytałam całą książkę.

Już po przeczytaniu opisu książki, pomyślałam, że w tej części będzie się dużo działo. Nie pomyliłam się. Akcja ani na chwilę nie zwalnia, utrzymuje bardzo wysoki poziom. Mnóstwo nowych postaci, każda ma w sobie coś innego, co uzupełnia opowieść. Podczas czytania towarzyszyło mi mnóstwo emocji, autorka potrafi zaskakiwać.

Nadal towarzyszymy Sofii, która w tej części jest matką nastoletniej Julii. Jest opiekuńcza, czasami nawet za bardzo, ale po jej przeżyciach nikogo nie może to dziwić. Czasami mnie denerwowała, ponieważ zdarzały jej się mniej lub bardziej uzasadnione wybuchy złości.
Julia jest dziewczyną, która wie czego chce. Nie lubi nudy, w jej życiu cały czas coś ma się dziać. Dlatego ciekawi ją Wyspa Mgieł i sekta, o której tyle opowiadają jej rodzice. Matka cały czas powtarza jej jaki Franz jest okropny, ale ona chce zobaczyć w nim coś innego. Niezwykle odważna, wydaje się, że dla niej praktycznie nie istnieje pojęcie strachu. Charakter ma niezwykle podobny do Sofii.
Poznajemy Vica i Thora, synów Franza. Jednak ich historię poznajemy z perspektywy Thora, którego narracja bardzo mi się podobała. Była to historia jego życia w sekcie, od kiedy był małym dzieckiem, aż do dorosłości. Nachodzą go wątpliwości czy ViaTerra jest taka cudowna, jak mówi Franz i czy ojciec faktycznie jest takim wspaniałym człowiekiem. Nie obawia się konsekwencji swoich czynów.

Tak jak w poprzednich częściach, podobała mi się narracja - lekka i przyjemna. Zmiany perspektywy tylko poprawiały moją ocenę. Dzięki temu mogliśmy poznać myśli innych bohaterów i ich wcześniejsze życie.

Koniec książki był dla mnie szokujący, pełny emocji! Czytałam ją z zaparty tchem, nie dowierzając temu co się dzieje. Zdecydowanie jest to dobre zakończenie historii Sofii Bauman. Jednak kiedy zamknęłam książkę, pomyślałam, że to przecież nie może być koniec, że gdzieś pewnie jest haczyk. Niestety muszę się pogodzić z tym, że to był ostatni rozdział trylogii o sekcie z Wyspy Mgieł.

"Dzieci sekty" to zdecydowanie moja ulubiona część trylogii. Nie nudziłam się ani przez sekundę. Cała trylogia była genialna i na pewno trafia do mojej czołówki! Polecam ją absolutnie wszystkim, tym którzy przeczytali poprzednie części, a tym którzy nie poznali jeszcze historii Sofii zachęcam do zagłębienia się w dzieje bohaterów.


"Pomyśl, może nasze życie to po prostu autostrada, która stoi przed nami otworem. A z niej jest mnóstwo zjazdów, którymi się jedzie na własne ryzyko..."

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Bukowy las.


środa, 15 sierpnia 2018

"Opowieść Podręcznej" Margaret Atwood

Tytuł: Opowieść Podręcznej
Autor: Margaret Atwood
Wydawnictwo: Wielka Litera
Gatunek: Antyutopia
Ilość stron: 368



Jak wygląda życie Podręcznej? Czy można oderwać się od monotonii codziennych obowiązków? Czy nadejdzie czas kiedy będą mogły się poczuć bezpiecznie?

"Opowieść podręcznej" czyta się przyjemnie. Pomimo opisu, który może tego nie mówić, jest to książka dobra na wakacje. Jest napisana łatwym, przystępnym dla każdego językiem. Przenosimy się do Republiki Gileadu gdzie spotykamy Komendantów w mundurach, Żony w błękitach, Marty w ich zielonych sukienkach, strażników i Podręczne w czerwonych sukniach i białych welonach.

Poznajemy Fredę, która jest główną bohaterką naszej opowieści. Podporządkowana systemowi, robi to co powinna. Pamięta wycinki swojej przeszłości, ale nie chce żeby przeszłość za bardzo kierowała jej emocjami. Razem ze swoją towarzyszką Gleną mają codzienne rytuały. Najpierw idą na zakupy, potem pod Mur. Freda na Murze zawsze wypatruje konkretnej osoby.

Najbardziej nie podoba mi się to, że fragmenty z przeszłości nie są nijak wyróżnione. Przez co często gubiłam wątek i musiałam czytać fragment jeszcze raz. Wolałabym gdyby wspomnienia miały zmienioną czcionkę lub chociaż napisane kursywą. Wtedy czytałoby się to o wiele lepiej.
Kiedy przeczytałam opis i zobaczyłam zwiastun serialu spodziewałam się jakiejś brutalnej powieści. Jednak po przeczytaniu tej książki mam wrażenie, że bardzo się przeliczyłam. Jest to dość spokojna historia, gdzie tylko kilka fragmentów jest faktycznie brutalnych.

Podobał mi się sam pomysł na historię. Został ciekawie przedstawiony, a sama książka jest napisana w taki sposób, że łatwo się ją czyta. Czytelnika zaczynają interesować losy Fredy już od pierwszych stron. Dowiadujemy się o przeszłości sprzed zostania Podręczną, czasów Czerwonego Centrum.

Ogólnie książka mi się podobała. Wojna, nowa rzeczywistość, to wszystko jest bardzo ciekawe. Zakończenie książki budzi wiele emocji. Ciężko się z nim pogodzić.

"Byliśmy ludźmi, o których nie pisano w gazetach. Żyliśmy na ich białych, niezadrukowanych marginesach. To nam dawało większy luz."

czwartek, 9 sierpnia 2018

"Noc Kupały" Katarzyna Berenika Miszczuk

Tytuł: "Noc Kupały"
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Kwiat paproci
Gatunek: Fantasy
Ilość stron: 416

(Recenzja pierwszej części pt. "Szeptucha" TUTAJ)


Przygotowania do Nocy Kupały trwają. Czy Gosia zdecyduje komu odda kwiat paproci? Czy wszystko pójdzie zgodnie z jej planem? Czy bogowie dowiedzą się o jej licznych obietnicach?

Druga część serii nie zawiodła mnie. Pełna emocji i przygód, nie mogłam się przy niej nudzić. Wydaje mi się, że "Noc Kupały" była lepsza niż "Szeptucha". Gosia uczy się używać swojego daru, przez co dostajemy więcej informacji o przeszłości Mieszka. Co za tym idzie, lepiej go poznajemy, co mnie ogromnie cieszy. Sama akcja nie toczy się tylko i wyłącznie wokół zbliżającej się wielkimi krokami Nocy Kupały. Jesteśmy uczestnikami postrzyżyn oraz nadal uczymy się zawodu szeptuchy.

Gosława zmienia się. Chociaż nadal nie czyta bestiariusza, zaczyna być coraz bardziej świadoma nadnaturalnych postaci, które otaczają ją niemal z każdej strony. Stała się odważniejsza, jednak czasami nadal wykazuje się wysokimi umiejętnościami pakowania się w tarapaty.
Mieszko również odgrywa ważną rolę w tej książce. W tej części polubiłam go o wiele bardziej. Częściej się uśmiecha i używa sarkazmu, ale jest też opiekuńczy. Fragmenty z jego przeszłości były idealnie wkomponowane w aktualną akcję.
Lepiej poznajemy także pozostałych bohaterów. Co za tym idzie możemy się z nimi bardziej utożsamiać. Szalona przeszłość odbija się echem w ich teraźniejszości, co może spowodować szok i niedowierzanie czytelnika.

Zacznę od minusów książki, bo jest tylko jeden. Nadal denerwuje mnie to, że Gosia nie uczy się o demonach. Przecież doskonale wie ile stworów na nią czyha. Podejmuje również mnóstwo nieodpowiedzialnych decyzji pod wpływem swoich emocji, co często tylko pogarsza jej sytuację.

Bardzo podobał mi się opis samej Nocy Kupały. Martwiłam się, że będzie to tylko opis szukania kwiatu, a tutaj uczestniczyliśmy w świętowaniu. Samo przygotowanie Gosi do tego dnia też jest ogromnym sukcesem, ponieważ nie poznała samej teorii, ale również parę praktycznych umiejętności. Następnie pojawienie się nowych bohaterów, większej ilości bogów i potworów, również niezwykle urozmaica historię, przez co czyta się ją bardzo przyjemnie.

Polecam tę książkę wszystkim, którzy przeczytali pierwszą część, a tym którzy tego nie zrobili zachęcam do sięgnięcia po "Szeptuchę", a następnie po "Noc Kupały". Już nie mogę doczekać się tego, co szykuje się w kolejnej części.

"Życie musi kończyć się śmiercią. To jedyny sens, jedyna prawda. Nie ma niczego ponad to."

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

"Sekta powraca" Mariette Lindstein

Tytuł: Sekta powraca
Autor: Mariette Lindstein
Wydawnictwo: Bukowy las
Seria: Sekta ViaTerra
Gatunek: Thriller
Ilość stron: 424

(Recenzja pierwszej części pt. "Sekta z Wyspy Mgieł" TUTAJ)


Czy można uwolnić się od sekty? Czy Sofia będzie umiała zacząć życie od nowa? Czy Oswald jej odpuści?

Druga część trylogii o sekcie z Wyspy Mgieł trzyma w napięciu przez większość czasu. Jednakże mniej więcej w połowie książki akcja bardzo zwalnia, przez co ciężko czytało mi się ten fragment. Później historia powraca na swoje właściwe, pełne napięcia tory.

Główną bohaterką niezmiennie pozostaje Sofia Bauman. Zdarzyły się momenty kiedy mnie niezwykle denerwowała. Zachowywała się nieodpowiedzialnie i najpierw coś robiła, dopiero później myślała. Jednak jej opór dodawał jej charakteru.
Franz Oswald to nadal jeden z moich ulubionych czarnych charakterów. Charyzmatyczny przywódca sekty, który nawet w areszcie jest w stanie zarządzać swoim imperium. Wydaje się jeszcze bardziej nieprzewidywalny niż w poprzedniej części.
Mamy okazję lepiej poznać Simona. Początkowo nie byłam co do niego przekonana, ale w trakcie czytania zaczęłam go lubić. Jest niezwykle inteligenty, pomocny i odważny. Zdecydowanie potrzebowaliśmy takiego bohatera.

Podobnie jak w pierwszej części czytając, zastanawiałam się, czy to wydarzyło się naprawdę czy jest tylko wytworem wyobraźni autorki. Jednak było łatwiej to rozpoznawać niż w pierwszej części. Myślę, że pomimo tego, że część książki jest fikcją jesteśmy w stanie dowiedzieć się chociaż trochę jak działają sekty, co dzieje się z osobami, które uciekają i następnie oskarżają sektę. Uważam, że nasze społeczeństwo wie o wiele za mało na ten temat.

Dużym plusem jest dla mnie możliwość poznania perspektywy innych bohaterów. Dodaje to dynamiki książce oraz możemy dowiedzieć się co myślą pozostali bohaterowie. Jednak brakowało mi perspektywy kilku bohaterów, którzy mogliby dodać nowe, ciekawe informacje o sekcie i ich przywódcy.

Jak dla mnie jedynym minusem, jest około 100 stron w środku książki, które moglibyśmy po prostu pominąć i nic nie stracić. Rozumiem, że było to swego rodzaju wprowadzenie do pewnej historii, ale w takim przypadku mogło być krótsze.

Polecam tę książkę z całego serca, tak samo jak pierwszą część. Już nie mogę się doczekać kolejnej części, która ma premierę już w tym miesiącu!

"Niektórzy z nas nie wytrzymują tego, że wielkie gnoje depczą po tych, którzy są słabi."

czwartek, 19 lipca 2018

"Król Kruków" Maggie Stiefvater

Tytuł: Król Kruków
Autor: Maggie Stiefvater
Wydawnictwo: Uroboros
Seria: The Raven Cycle
Gatunek: Fantastyka
Ilość stron: 496


Czy można obudzić legendarnego Króla Kruków? Jak długo będą trwały poszukiwania? Czy obejdzie się bez ofiar? Jakie odkrycia czekają przyjaciół?

"Król Kruków" jest lekką książką, którą przyjemnie się czyta. Idealna na długie, deszczowe, wakacyjne dni. Pozwala przenieść się do magicznej Henrietty i całkowicie zagubić się w tamtejszym świecie. Jest to typowa młodzieżówka z dodatkiem fantastyki, napisana łatwym językiem, który pozwala pochłonąć książkę w całości w kilka chwil.

Bohaterowie są autentyczni, każdy jest inny i kiedy wydaje nam się, że ich znamy, oni zaskakują nas zupełnie nowym obliczem. Blue pochodzi z rodziny wróżek, co sprawia, że jest jedyna w swoim rodzaju, niezwykle ekscentryczna, ale równocześnie rozsądna. Gansey jest bohaterem o wielu twarzach, jednak głównie jest bardzo pewny siebie i lubi stawiać na swoim. Jest najbardziej zaangażowany w poszukiwanie Glendowera i poświęcił już na to kilka lat swojego życia. Adam ma swoje własne zasady, których się trzyma i nie lubi przegrywać. Ronan jest silny, ale pod maską brutalności kryje się opiekuńcza postać, która pomaga słabszym. Noah rzadko się odzywa, jest najbardziej wycofanym bohaterem w całej książce. Jednak kiedy wyrazi swoją opinię, reszta bardzo szanuje jego zdanie.

Nie boję się użyć stwierdzenia, że ta część serii nie tylko nie wyjaśniła praktycznie niczego, ale zostawiła nas z jeszcze większą ilością niewiadomych. Myślę, że to jest jej największy minus.  Według mnie pierwsza połowa książki to za długie wprowadzenie do fabuły i tworzenie akcji. Dopiero druga połowa staje się ciekawsza i każdy rozdział czyta się z przyjemnością z odkrywania tej historii. Moje odczucia na początku lektury były zupełnie inne niż przy jej zakończeniu. Początkowo myślałam, że skończę przygodę z tą serią już po pierwszej części, jednak teraz stwierdzam, że koniecznie muszę przeczytać kolejną część.

Bardzo spodobał mi się wątek wykorzystania języka łacińskiego. Zwykle moje spotkania z łaciną w książkach kończyły się na jednej sentencji. Tutaj ten język jest niezwykle ważnym elementem fabuły. Spotykamy się z nim często, a sytuacje w których jest używany dodaje tylko magii całej historii.

Zakończenie wzbudziło we mnie wiele emocji. Szczerze przyznam, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Kiedy już szok minął i prawie pogodziłam się z tym, że to już koniec książki, ostatnie zdanie powoduje, że czytelnik ponownie nie wie, czy cokolwiek co przeczytał, w kolejnych częściach nie zmieni się o 180 stopni.

"Krzyczą tylko ludzie, którzy mają zbyt ubogie słownictwo, żeby szeptać."

poniedziałek, 2 lipca 2018

"Śpiące królewny" Stephen King, Owen King

Tytuł: Śpiące królewny
Autor: Stephen King, Owen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Gatunek: Horror
Liczba stron: 736


Dlaczego kobiety na całym świecie zasypiają i owijają się białym kokonem?  Co zrobią mężczyźni kiedy dowiedzą, że jest jedna kobieta, która zasypia i się budzi? Czy coś jest w stanie zatrzymać aurorę?

Ta książka nie była moim pierwszym spotkaniem z Kingiem, ale była moją pierwszą doczytaną do końca. Moje pierwsze spotkanie z tym autorem skończyło się jeszcze przed połową książki. Tutaj było inaczej. Historia zaciekawiła mnie już od samego początku.

Akcja rozgrywa się w miasteczku w Appalachach - Dooling. Myślę, że jest to świetnie dobrane miejsce. Małe, praktycznie każdy zna każdego. Więzienie, dla kobiet jest głównym miejscem, w którym toczy się akcja. Po wybuchu aurory mężczyźni zaczynają wpadać w obłęd, nie wiedzą co powoduje epidemię ani jak ją zatrzymać. Wtedy dowiadują się o Evie, która budzi się po każdym zaśnięciu. Powstają dwie grupy mężczyzn - jedna, która chce ją zabić i druga, która chce chronić. W tym czasie kobiety znajdują się w miejscu, które nazywają Nowym Miejscem. Żyją tam w harmonii i zgodzie, przynajmniej przez większość czasu.

Plusem całej książki, jest na pewno rozplanowanie całości. Idealne dozowanie emocji, wulgaryzm i brutalizm tylko kiedy jest naprawdę konieczny, wtedy nie przeszkadza i jest uzasadniony. Chociaż dla mnie niektóre sceny były naprawdę brutalne i po ich przeczytaniu potrzebowałam chwili przerwy. Bohaterowie wydają się bardzo prawdziwi, każdy reaguje na swój sposób na panującą epidemię. Kobiety, które starają się nie zasnąć, ponieważ nie wiedzą co je czeka oraz te, które pogodzone z losem, zasypiają z własnej woli. Mężczyźni, którzy chcą uratować swoje matki, żony i córki. Całe szaleństwo sytuacji, szał kobiet, których kokon zostaje naruszony, nadaje grozy, pokazuje zwierzęce instynkty ludzi, kiedy nie wiedzą co się dzieje z ich światem. Podobało mi się również to, że autorzy zaciągnęli wielu porad, żeby więzienie, posterunek i działanie policji było autentyczne.

Minusem jest jednak ilość bohaterów. Do ostatnich stron książki, nie kojarzyłam niektórych postaci i nie wiedziałam z czym mogłabym je powiązać. Pierwsze cztery strony książki to spis bohaterów, już wtedy pomyślałam, że może być ciężko ich wszystkich zapamiętać. Drugim minusem była czcionka, którą ciężko mi się czytało, jednak nie było to na tyle złym elementem, żeby przestać czytać w trakcie.

Zakończenie delikatnie mnie rozczarowało, ponieważ spodziewałam się, że będzie trochę bardziej zaskakujące. Niestety już pod koniec książki spodziewałam się jak zakończy się historia. Brakowało mi jakiegoś podsumowania, miałam wrażenie jakbym czegoś nie doczytała.

Książka była bardzo przyjemna i pomimo 736 stron nie nudziła. Polecam każdemu, któremu nie przeszkadzają brutalne sceny i chciałby poczuć trochę grozy. Myślę, że teraz częściej będę sięgała do książek Stephena Kinga.

"Tyle tylko, że tak naprawdę niczego nie da się na dobre zostawić. Nic nie przepada na zawsze, dopóki śmierć albo alzheimer nie wymażą wspomnień."

czwartek, 7 czerwca 2018

"W domu" Harlan Coben

Tytuł: W domu
Autor: Harlan Coben
Wydawnictwo: Albatros
Gatunek: Thriller
Liczba stron: 413



Chłopak, który zaginął dziesięć lat tamu, nagle się odnajduje. Dla Myrona i Wina priorytetem staje się odnalezienie drugiego z zaginionych. Czy to im się uda?

Od dawna miałam w planach przeczytanie jakiejś książki Harlana Cobena, jednak ta pozycja mnie rozczarowała. Przeciętna książka, która na początku bardzo mnie ciekawiła, a im bliżej końca była tym stawała się coraz gorsza.

Największym plusem książki są doskonale wykreowani bohaterowie, których można polubić. Główne postacie, Myron i Win, dokładnie wiedzieli jakie mają zadanie i co muszą robić, aby je wykonać. Brutalni, ale właśnie ta brutalność idealnie do nich pasowała. Nancy, Hunter, Brooke i Chick idealnie odgrywali swoje role. Byli bardzo szczerzy i przekonujący we wszystkich ich działaniach. Patrick, który przeżył bardzo dużo, również jest bardzo realny. Czasami lekko irytujący, jednak jego emocjonalność zaciera tę wadę. Oczywiście musiał pojawić się również bohater spod ciemnej gwiazdy. Spotykamy się tu z komputerowym geniuszem – Grubym Gandhim. Jest on zdecydowanie jednym z moich ulubionych złych postaci z wszystkich, z którymi się do tej pory spotkałam. Przewidujący, gotowy na praktycznie wszystko, musi mieć wszystko pod kontrolą. Jego geniusz bardzo mnie zaciekawił i z chęcią przeczytałabym książkę, która jest poświęcona tylko jemu.

Największym minusem są dialogi. Nie rozumiem, jak można je napisać w tak okropny sposób. Rozmowa trwająca całą stronę, składająca się często z dwu, trzy wyrazowych zdań. Gdzie opis kto z kim rozmawia znajduje się przed dialogiem i zostajemy tylko poinformowani, kto rozpoczyna rozmowę. Czytało mi się to okropnie, ponieważ w połowie zaczynałam się gubić, kto teraz mówi. Pierwszy raz spotkałam się z takim stylem i mam ogromną nadzieję, że ostatni.

Zakończenie też mnie szczególnie nie zaskoczyło, czytałam podobne już w innych książkach. To spowodowało, że moje chęci doczytania tych kilkunastu ostatnich stron spadły praktycznie do zera. W ogóle nie poczułam, że epilog dzieje się trzy miesiące później. Było to zwykłe podsumowanie książki. Szczerze mówiąc największy szok przeżyłam czytając ostatnie pół strony, które już praktycznie w ogóle nie nawiązywały do głównej historii.

Niektóre wątki były zdecydowanie za krótkie lub zbyt gwałtownie ucięte i to jeszcze w tak drastyczny sposób, że potem nie ma o nich już ani słówka. Ciekawym wątkom pobocznym poświęcono za mało czasu, myślę, że można było je rozbudować w ciekawy sposób, nie zmieniając głównych wydarzeń. Cała historia miała potencjał, który niestety nie został w całości wykorzystany. Spodziewałam się naprawdę czegoś więcej, większej ilości zwrotów akcji, komplikacji, które w  powieściach tego typu dodają tego czegoś, przez co historię czyta się z zapartym tchem.

Mimo wszystko chcę w przyszłości dać autorowi jeszcze jedną szansę, ponieważ jeśli ktoś nie czyta zbyt wielu książek o takiej tematyce, zakończenie z pewnością może być zaskoczeniem. Chcę również poznać innych bohaterów, aby porównać czy  wszyscy są tak dobrze stworzeni.

„Jeśli chcesz zaznać miłości, musisz być przygotowany na ból. Jedno nie istnieje bez drugiego. Gdybym cię nie kochała, nie martwiłabym się, że mogę cię stracić. Chcesz śmiechu, spodziewaj się łez.”

niedziela, 27 maja 2018

"Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk


Tytuł: Szeptucha
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Kwiat paproci
Gatunek: Fantasy
Ilość stron: 416



Polska, która nie została ochrzczona. Słowiańskie wierzenia, rusałki, utopce i wiele innych stworów, które do tej pory żyły tylko w legendach.

Książka autorstwa Pani Miszczak już od samego początku budziła we mnie wiele emocji. Od pierwszych stron byłam zainteresowana tym, co stanie się później. Szczerze przyznam, że była to pierwsza, w całości przeczytana przeze mnie, książka polskiego autora. Prawdopodobnie było to spowodowane tym, że „Szeptucha” jest ciekawie wykreowana. Sam zabieg, zmienienia Polski w pogańskie królestwo, był głównym motywem, przez który wybrałam tę książkę.

Bielany – wieś, w której toczy się cała historia. Ludzie, którzy w nich mieszkają, wierzą w każdy zabobon i wydają fortunę u miejscowej szeptuchy. Jest ona starszą kobietą, która przyjmuje jako praktykantkę Gosię, główną bohaterkę książki. Sama szeptucha wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, sympatyczna i bardzo cierpliwa wobec Gosi.

Gosława właśnie ukończyła studia medycyny i wybiera się na roczną praktykę. Początkowo niezadowolona wyrusza na wieś, aby uczyć się zawodu szeptuchy. Nie wierzy w bogów ani żadne zabobony. Na początku bardzo irytowało mnie to, jak bardzo bohaterka podkreśla to, że nie wierzy w słowiańskich bogów, jednak z czasem kiedy Gosia przestaje o tym mówić, w każdym możliwym momencie, książkę czyta się o wiele lepiej. Bohaterka urzekła mnie swoją szczerością oraz panicznym lękiem przed kleszczami. Doskonale rozumiem co znaczy strach przed tymi stworzeniami, więc wszystkie stroje, które miały ją chronić były dla mnie bardzo realne, przez co postać wydawała mi się o wiele wiarygodniejsza. Taki zabieg spowodował, że łatwiej uwierzyć w czytaną przez nas historię.

Nie brakuje tutaj również elementów romansu, ponieważ Gosi wpada w oko uczeń lokalnego wróża – Mieszko. Przyznam, że jego postać mnie fascynowała. Tajemniczość, którą emanował sprawiała, że czytałam książkę z nadzieją, że dowiem się kim jest. Jego opiekuńczość, a zarazem zdystansowanie czasami działały mi na nerwy, jednak po przeczytaniu całej książki i przeanalizowaniu jego postaci, stwierdzam, że ten zabieg był potrzebny. Gdyby nie on postać byłaby nieciekawa i prawdopodobnie szybko chciałabym, aby nie pojawiał się zbyt często.

Książka ma mnóstwo plusów, jednak nie uchroni się również przed minusami. Moim głównym zastrzeżeniem jest to, że większość książki nawiązuje do nadchodzącej Nocy Kupały, która nie została ujęta w tej części książki. Jest to znęcanie się nad czytelnikiem w najgorszej postaci. W momencie kiedy zbliżałam się do końca książki w mojej głowie było mnóstwo emocji. Bohaterka musi podejmować ważne decyzje i nagle książka się kończy. Epilog powoduje tylko nasilenie emocji czytelnika. Rozumiem kończenie jednej części w takim momencie, aby czytelnik chciał przeczytać drugą, ale naprawdę liczyłam na kilkanaście lub kilkadziesiąt stron więcej, a nie kończenie książki w ten sposób.
Kolejne uwagi nie wywołały już u mnie takich emocji. Była to na przykład tylko lekka irytacja kiedy Gosia po raz n-ty powtarzała, że nie wierzy lub mówiła, że cokolwiek by się nie działo ona i tak nie zamierza zostawać szeptuchą.

Uważam, że Pani Miszczuk napisała cudowną książkę i mam nadzieję, że kolejne części będą równie dobre jak „Szeptucha”. Świat stworzony przez autorkę był dla mnie czymś nowym co wydaje mi się jest ciężko osiągnąć. Ta seria na pewno nie będzie jedyną autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk, którą przeczytam. Podczas czytania zaczęłam zastanawiać się jak wyglądałoby życie w Polsce, jako pogańskim królestwie.

"Każdy ma w sobie pierwiastek zła. Ludzie bez skazy nie istnieją."

niedziela, 18 lutego 2018

Walentynkowy Book TAG

W tym tygodniu dużo się działo, więc dopiero dzisiaj mogłam zrobić Walentynkowy Book TAG. Za nominację dziękuję Zaczytana w fantastyce



POMYŚL O KSIĄŻKOWEJ PARZE ...


1) którą chciałeś/aś zeswatać przez cały czas podczas czytania.
Hmmm to był ciężki wybór, ale postawiłam na Alexa i Milesa z książki "Wymyśliłam Cię". Uwielbiam ich i kibicowałam im cały czas.

2) którą złączyła nieszczęśliwa miłość.
Może jest to banalne, ale teraz jestem w takiej tematyce w szkole i tą parą będzie Tristan i Izolda. "Dzieje Tristana i Izoldy" to jedna wilka historia nieszczęśliwej miłości.

3) która nigdy ze sobą nie była, ale bardzo tego chciałeś/aś.
Pierwsza para, o której pomyślałam to Paige i Arcturus z mojej ukochanej książki "Czas Żniw". Kiedy tylko te dwie postacie się spotkały, wiedziałam że będę im kibicować.

4) której bardzo nienawidziłeś/aś - do tego stopnia, że chciałeś, by przestała istnieć.
Długo nad tym myślałam, ale myślę że będzie to Kylie i Lucas z serii "Wodospady Cienia". Wiem, że dużo osób lubi ich razem, ale mnie absolutnie nie przekonali.

5) którą uwielbiasz.
Myślę, że to Emma i Evan z serii "Oddechy". Byli razem po prostu cudowni.




POMYŚL O KSIĄŻCE  (NIEKONIECZNIE ROMANTYCZNEJ)


1) której czytanie sprawiło, że czułeś/aś rozpływające się po Tobie ciepło.
Taką książką była "Pani Einstein". Poznawanie losów Milevy było cudowne i świetnie mi się o tym czytało.

2) której wątek miłosny bardziej cię przeraził niż rozczulił.
To idealne miejsce na "Najmroczniejszy sekret". Miłość Simone do Seana była naprawdę niepokojąca i straszna.

3) z wyraźnym wątkiem miłosnym, który bardzo cię wzruszył.
"Kiedy pada deszcz" jeszcze nigdy tak nie płakałam podczas czytania książki.

4) której historia wydała się dla ciebie bardziej dziwna i nieprawdopodobna i głupia, niż romantyczna.
Wydaje mi się, że tutaj pasuje wątek miłosny z "Wyśnionych miejsc". Zamysł był dobry, ale jednak czegoś mi brakowało.

5) której wątek miłosny był według ciebie idealny.
Bezapelacyjnie jest historia z książki "Początek mnie i ciebie". Mogłabym czytać historię Paige i Maxa bez końca.


***
To było trudne zadanie, ale udało mi się :D 
Pewna informacja, którą muszę przekazać jest taka, że teraz czytam ogromną książkę 935 stron(!) i bardzo dużo nauki, ale postaram się ją przeczytać jak najszybciej :*

wtorek, 6 lutego 2018

"Najmroczniejszy sekret" Alex Marwood

Tytuł: Najmroczniejszy sekret
Autor: Alex Marwood
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Gatunek: Thriller
Ilość stron: 416


Tragedia, która dotknęła rodzinę dwanaście lat wcześniej. Niekończące się sekrety. Świat milionerów, który nie jest tak kolorowy, jak wszystkim się wydawało.

Książka przedstawia dwie historie. Jedna z nich rozgrywa się w teraźniejszości, gdzie głównym wątkiem jest śmierć Seana, ojca głównej bohaterki – Milly. Akcja drugiej dzieje się podczas urodzinowego weekendu Seana, każdy rozdział czytamy z perspektywy różnych bohaterów. Początkowo zabiegi chronologiczne, są trudne do zrozumienia, ale w trakcie czytania można się do nich przyzwyczaić. Zdecydowanie wolałam czytać te rozdziały, których akcja toczy się w teraźniejszości. Milly jest specyficzną postacią, ale przez to staje się narratorem, który jest w stanie zaskoczyć nas, niektórymi stwierdzeniami. Jednak jest przy tym wulgarna, co czasami bardzo psuło jej wypowiedzi.

Mimo wszystko kiedy wymyśliłam swoją teorię, która wydawała mi się całkowicie nierealna, a ona okazała się prawdą byłam zaskoczona.

Miałam problem z każdą, dosłownie każdą postacią, podczas czytania rozdziałów z historią z przeszłości. Mniejszy problem miałam kiedy akcja rozgrywała się w teraźniejszości, tam już tylko kilka bohaterów wciąż mnie irytowało. Moim największym zarzutem skierowanym w ich stronę, jest ich zachowanie podczas przyjęć. Alkohol, narkotyki i obrzydliwe żarty, które mnie w ogóle nie bawiły. Większość z nich to ludzie, którzy myślą, że pieniądze wszystko załatwią i ich największym zmartwieniem jest pokazywanie się tylko wśród wpływowych osób, których może nawet niekoniecznie lubią, aby utrzymać swoją pozycję.

Chciałabym powiedzieć co nieco o okładce. Zdjęcie dziewczynek nad wodą bardzo mi się podoba, bo nawiązuje do fragmentów książki. Jednak zdanie: „Powiedzieli, że Coco zaginęła w nocy. Kłamali.”, które początkowo mnie intrygowało, szybko zaczęło mnie denerwować bo to nic innego jak spojler. Znając te zdanie, nie musimy się zastanawiać jakim sposobem dziewczynka zaginęła akurat w nocy, a na fakty mające nam dać jakąś nową teorię musimy długo czekać.

Po autorce, która jest laureatką nagrody Edgara Allana Poe, spodziewałam się o wiele lepszej książki. Według mnie, akcja zrobiła się ciekawa dopiero w trakcie ostatnich 100 stron. Najgorsze były pierwsze kilkadziesiąt, gdzie nie do końca wiedziałam co się dzieje, a wszystko za sprawą dziwnych zabiegów chronologicznych.

Historia ma potencjał, którego, moim zdaniem, niestety autorka nie wykorzystała. Po przeczytaniu zachęcającego opisu, wiedziałam, że książka prędzej czy później zostanie przeze mnie przeczytana. Jednak kiedy w połowie książki nadal nie czułam ani dreszczyku emocji, ani chociażby większej ciekawości co może dziać się dalej, postanowiłam po prostu przez nią przebrnąć.

Mimo wszystko chciałabym przeczytać w przyszłości inną książkę Pani Marwood, żeby przekonać się czy akurat ta książka mnie nie zachwyciła, czy to wina stylu pisania autorki.

„Jak pogmatwane są te uczucia. Jak blisko spokrewnione są miłość i nienawiść.” 

czwartek, 1 lutego 2018

"Sekta z Wyspy Mgieł" Mariette Lindstein

Tytuł: Sekta z Wyspy Mgieł
Autor: Mariette Lindstein
Wydawnictwo: Bukowy las
Gatunek: Thriller
Ilość stron: 544


Jak to się stało, że początkowa sielanka tak szybko zmieniła się w piekło? Może było tak zawsze, ale nikt tego nie widział lub nie chciał widzieć?  Jedno "tak", które zmienia całe życie, w sposób jakiego nie można było przewidzieć.

Sophia Bauman jest bohaterką bardzo dobrze wykreowaną. Kiedy czytamy o jej losach, jesteśmy w stanie poczuć jej emocje, zaczynamy denerwować się wtedy kiedy ona. Zdaje się jedną z niewielu trzeźwo myślących postaci, co jest ogromnym plusem. Jej inteligencja daje jej przewagę nad współpracownikami i wydaje się, że nad samym Franzem Oswaldem.

Franz, lider sekty, jest niezwykle charyzmatyczny i przekonujący. Potrafi zmanipulować każdego, budzi respekt wśród swoich podopiecznych i czuje się niezwykle pewny siebie. Ostatnie słowo zawsze musi należeć do niego. Posiada swoje tajemnice, przez co nasze zainteresowanie postacią stale rośnie.

Pomiędzy rozdziałami pojawiają się wstawki z życia Fredricka. On jest prawdziwym człowiekiem-zagadką. Jego historię poznajemy bardzo powoli, jednak w czasie czytania książki, pewne elementy układają się w całość. Musimy jednak łączyć fakty rozrzucone w różnych częściach powieści. Friedrick intrygował mnie od samego początku, chciałam jak najszybciej wiedzieć o nim jak najwięcej.

Autorka w brutalny sposób przedstawia nam życie w sekcie. Wszystkie postacie i zdarzenia, pomimo tego, że są wykreowane przez Panią Lindstein, wydają się prawdziwe. Czytając krótką notkę biograficzną autorki, możemy zauważyć podobieństwa między nią, a Sophią. Zdarzenia dzieją się naprawdę szybko przez większą część książki, jednak nawet wtedy kiedy akcja stopniowo zwalnia, nie możemy narzekać na nudę. Z tą książką ona poprostu nie istnieje. Czyta się ją w ekspresowym tempie, ponieważ każdy rozdział odkrywa coś nowego. Dodatkowo fragmenty z życia Fredricka, jeszcze bardziej zachęcają do rozpoczęcia kolejnego rozdziału.

Czułam, że książka mi się spodoba kiedy tylko przeczytałam jej pierwsze strony. Nie pomyliłam się. W niektórych momentach moje emocje były tak silne, że musiałam na chwilę przerywać czytanie, żeby przemyśleć to co właśnie przeczytałam i przygotować się na kolejną dawkę emocji. Podziwiam autorkę za lekkość języka, potrafiła opisać wszystko w prosty i jednocześnie dosadny sposób. Postacie nie były wzięte z kosmosu, nie reagowały nienaturalnie, zachowywały się tak jak każdy z nas. Przez ostatnie 80 stron miałam gęsią skórkę, spowodowaną realnością zdarzeń i moim strachem o główną bohaterkę. Po przeczytaniu epilogu od razu chciałabym zacząć czytać drugą część. Pozycja zdecydowanie znajdzie się wśród moich ulubionych tytułów.

"Więc dam wam teraz radę. Patrzcie na życie jak na grę, nie bierzcie go tak poważnie. Inni ludzie to tylko pionki. Mogą mieć różne role, a nawet sprawiać problemy"

piątek, 26 stycznia 2018

"Co jeśli..." Rebecca Donovan

Tytuł: Co jeśli...
Autor: Rebecca Donovan
Wydawnictwo: Feeria Young


Rozmyślałeś/aś kiedyś co jeśli twoja decyzja zmieni twoje życie? Lub co jeśli przez swój wybór, nigdy więcej kogoś nie zobaczysz? Książka „Co jeśli...” sprawi, że zapomnisz o tych pytaniach, a zatracisz się w problemach głównych bohaterów. Jednak, po jej przeczytaniu, zaczniesz się nad nimi jeszcze bardziej zastanawiać. Autorka doskonale ukształtowała świat przedstawiony w powieści. Nie jest przejaskrawiony, ale nie jest też nudny.
Cal na pozór główny bohater, jednak wczytując się dalej w historię, będziesz mieć wrażenie że Cal jest tylko dodatkiem do Nyelle. Nyelle to bardzo tajemnicza postać. Zaczynasz praktycznie z niczym, wiesz tylko że jest kropla w kroplę podobna do Nicole, przyjaciółki Cala z dzieciństwa. Więc kiedy Cal widzi ją na jednej z imprez, zaczyna wariować na punkcie dziewczyny i chce dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Jednak ona nie ułatwia mu zadania, uważa żeby nie zdradzić za dużo na swój temat. Między rozdziałami znajdują się wstawki z przeszłości opisywane z punktu widzenia raz Nicole, a raz Richelle, przyjaciółki Nicole. Właśnie przez te wstawki poznajesz historię Nicole, a zarazem Nyelle. Razem z Calem rozwiązujesz jej zagadkę. Duży plus dla Pani Rebecci, która wykreowała doskonałą historię trzymającą w napięciu do samego końca.
Końcówka jest bardzo wzruszająca, wylałam przy niej morze łez. Koniec całkowicie zmienił to jak patrzyłam na Nyelle oraz na całą jej historię. Mogę sobie tylko wyobrazić co czuła, przeżywając na nowo wszystkie wspomnienia z dzieciństwa, za sprawą spotkania Cala. Kiedy już masz wrażenie, że nic już nie jest w stanie Cię zaskoczyć, następuje diametralny zwrot akcji, po którym nie wiesz co ze sobą zrobić. Nie wiesz czy się cieszyć bo tajemnica Nyelle została rozwiązana, czy płakać z powodu informacji których się dowiedziałeś/aś.

Postacie które stworzyła autorka są cudowne, bardzo się z nimi zżyłam i nie mogłam uwierzyć, że po tak krótkim czasie muszę się nimi żegnać. Uważam, że 392 strony książki to o wiele za mało, jak na tak cudowną historię. Rozstanie się z nią było wręcz niemożliwe.


Jeśli więc szukasz książki, po której przeczytaniu chcesz zacząć zadawać pytania: Co jeśli...? Co by było gdyby...? Jest to idealna dla ciebie książka. Autorka całkowicie zdobyła moje serce. „Co jeśli...” jest powieścią którą musisz przeczytać co najmniej dwa razy. Raz z ciekawości co może być zapisane na kartkach tej powieści, a drugi żeby zobaczyć jak bardzo zmienił się twój punkt widzenia na postacie, kiedy znasz już jej koniec.

"Wyrzuty sumienia to przebiegłe bestie. Ranią głęboko, a kiedy rana już się zabliźnia, posypują ją solą."
Rebecca Donovan

Cześć!

Mam na imię Sandra i czytanie książek jest moją prawdziwą pasją. Właśnie stąd zrodził się pomysł założenia bloga, na którym mogłabym dzielić się moją miłością do książek.
Będą pojawiać się: recenzje, tagi, podsumowania i wiele więcej.
Dlatego, jeśli tak jak ja, kochasz czytanie lub dopiero zaczynasz tą przygodę, zapraszam!


"Samo już czytanie książek kształci ludzi. Im więcej się czyta, im lepsze książki, tym bardziej kształcą one swoich czytelników."
Stanisław Konarski

Polecam

"Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk